Chwile grozy na oddziale, 2 lekarzy, 3 pielęgniarki, a pacjent nie chciał zejść, choć następny czekał już na łóżko, ba czekał, po 5 godzinach stania słaniał się już na nogach. Na szczęście tam, gdzie medycyna konwencjonalna jest bezsilna, korzysta z naturalnej, tu w osobie salowej, która w sobie tylko znany sposób dokonała ostatecznego rozwiązania problemu pacjenta. Może dlatego, że jako jedyna na oddziale potrafi prawidłowo segregować odpady medyczne i stąd przydomek szeptucha?