Wodę też przyniósł, wielofunkcyjny jest.
Przyłapali go w windzie i kazali opowiadać wrażenia. Z tej windy. A ja miałam powidoki z "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz", ze sceny kiedy zdybani panowie od najszybszego transportu mleka mieli dla telewizji zademonstrować, jak im się podoba wystawa sztuki na dworcu, bodaj Centralnym jednak.
BTW, winda nie w kij dmuchał.
Frontem do pasażera firma budowlana odpowiedzialna za ten cały Armagedon udostępniła na południowym, ochockim (nie Ochódzkim) skraju kładki prawdziwą budowlaną windę prowadzącą na kładkę będącą teraz jedynym traktem komunikacyjnym między peronami. Winda ma prawdziwie budowlany klimat, drzwi z metalowej siatki i solidne również metalowe barierki ochronne przed tymiż, cała jest w ochronnych oczojebnych kolorach i do tego ma Pana Operatora, w kasku i pomarańczowej kamizelce. Atrakcja działa zupełnie za darmo i nawet nie trzeba się wylegitymować wózkiem dziecięcym czy grupą inwalidzką, żeby się przejechać. Jedyny problem, że działa w godzinach pracy Pana Operatora wzmiankowanego wyżej, a jak on ma przerwę, to trzeba dyrdać po schodach. Także z tym wózkiem albo z tą grupą.
Po północnej, wolskiej stronie, takich atrakcji nie ma, tam jest słynna już kilometrowa chyba rampa, po której ciągną sznury podróżnych ciągnących pod górę za sobą bagaże - widok nieco przypominający ryciny obrazujące niewolników przy budowie piramid. W dół to zwłaszcza zimą mógłby być stok narciarski. A nawet nie jest biletowana!
A, i peron 9 - 3/4 też po tamtej stronie jest. Najprawdopodobniej, kto go tam do końca wie...