Logo
Start    O rodzinie    Osoby   Lista odcinków   Forum   Kontakt  Zembaty  Tfurczość klubu   Piosenki

 <<< Poprzedni odcinek  Opowiadania Toma  Następny odcinek >>>

Dziesiąty odcinek "Rodziny Poszepszyńskich" autorstwa Toma.

Dziedzictwo

Maryla: Nie wie ojciec gdzie ja zapodziałam te 5 złotych przeznaczone na niedzielne zakupy? Ostatnio tak dużo wydajemy ze aż strach pomyśleć. Najprawdopodobniej i tak nie ma co oszczędzać, bo Ślepy Leon musi nabrać dużo siły, aby sprostać czekającym go zadaniom i obowiązkom.
Dziadek: Myślę Marylko, ze zgubiłaś te pieniądze. Kto, jak kto, ale ty musisz mieć pecha.
Maryla: A dlaczego właśnie ja? Najprawdopodobniej ja mam zawsze szczęście i tylko czasami cos mi się nie układa.
Dziadek: Co ci tam będę tłumaczył Marylo. Klątwa Turana działa a ty jesteś tego najlepszym przykładem. Najprostszym tego dowodem jest to, że wyszłaś za tą szmatę Grzegorza. No sama pomyśl, czy innej twojej przyjaciółce mogłoby się wydarzyć podobne nieszczęście? Wszystkie kobiety obchodziły go z daleka i teraz sama widzisz, że nie był to przypadek. Klątwa musiała dosięgnąć właśnie ciebie!
Maurycy: A co to za Turan i o jakiej klątwie Dziadek mówi? Czy to jakiś dowódca Japoński?
Dziadek: Głupi jesteś Maurycy jak but z lewej nogi. A zresztą, co tu się dziwić, przecież ty jesteś synem Maryli a więc i ciebie ona dotyczy.
Maryla: W panieńskich czasach uwiodło mnie i popamiętało wielu, ale nie rozumiem, dlaczego właśnie on miałby mnie przeklinać? Ja też nie pamiętam żadnego Tumana.
Dziadek: Czy ty pamiętasz swoją babkę? Ona wyglądała dokładnie jak ty i miała dokładnie takie samo szczęście, to znaczy takiego samego pecha!
Maryla: A skąd ja mogę pamiętać babkę, jeśli nawet matki nie pamiętam.
Dziadek: No tak, masz rację. Muszę więc wyznać całą prawdę, Maurycy ty też słuchaj uważnie, bo ta sprawa i ciebie dotyczy.
Maurycy: A muszę? Dziadek znowu będzie przynudzał.
Dziadek: Musisz, bo to ważne. Wasza babka przyjechała z zaboru austryjackiego. Nazywała się Urajka Ormandy i była ognistą Madziarką wyglądającą, wypisz wymaluj, dokładnie jak ty Marylo. Nawet wzrost i niestandardową urodę po niej odziedziczyłaś. Urajka, a więc i ty, jesteście w prostej linii potomkami Arpada, Attyli i Dżingis Chana. Wodzów i zdobywców ze stepów Mongolskich, którzy przed wiekami najechali żyzne ziemie Europy! Czambuły mongolsko - tatarskie pod jego dowództwem podbiły Chiny, Koreę, Europę Wschodnią, Azję Mniejszą, a nawet Mezopotamię. Jego potomkiem był Tamerlan. Na dźwięk tych imion drżeli wszyscy, nawet najwięksi władcy ówczesnego świata.
Maurycy: No dobrze, ale co do tego ma jakiś tam Turan?
Dziadek: A właśnie, że ma, bo podanie głosi, że około 1000 lat temu, gdy Węgrzy przyjmowali chrzest szamani rzucili na cały naród klątwę mówiącą, że przez następny tysiąc lat Węgrzy będą mieli pecha i nic im się nie będzie udawało. Ponieważ Marylko jesteś w prostej linii spadkobierczynią po Attyli i Dżingis Chanie i niewątpliwie płynie w tobie krew Madziarska, klątwa Turana ciebie też dotyczy.
Maryla: Najprawdopodobniej musi być to prawda, bo przecież zgubiłam te 5 złotych!
Maurycy: No tak, ale Dziadek powiedział, że nieszczęścia będą trwały 1000 lat a żyjemy juz a 21 wieku, a więc zły okres został już za nami!
Dziadek: Właśnie to jest dla was pocieszające. Jestem głęboko przekonany, że zły okres już macie za sobą! Teraz przyjdzie do was na pewno okres w którym odkujecie się za 1000 lat niepowodzeń i nędzy.
Maurycy: Jakoś nie widzę tego w tak różowych barwach. Żyjemy w 21 wieku a buty mam nadal dziurawe i wystrzępione nogawki spodni.
Maryla: A ja właśnie znalazłam pod gazetą te zgubione 5 złotych. Wygląda na to, że ten Turan i jego klątwa już nam nie szkodzą. Nawet nie wyobrażacie sobie jak teraz będę szczęśliwa, a jak właśnie widać przyszedł na obiad Ślepy Leon z Albertem.
Leon: Szacuneczek stary zgredzie. Jak się masz małolat. Co jest do szamania bo juz zgłodniałem?
Maryla: Jeszcze obiad nie gotowy, ale właśnie przestała działać klątwa tego wstrętnego Turana i znalazłam zgubione pieniądze. Już lecę do sklepu i za 15 minut obiad będzie gotowy! Już lecę Leonku.
Leon: Co to za bajer z tą klątwą? Nigdy o takim gościu nie słyszałem w Białołęce.
Dziadek: To bardzo stara historia ale dla nas najważniejsze jest to, że Marylka i Maurycy dowiedzieli się, że są w prostej linii spadkobiercami Dżingis Chana.
Albert: Którego Dżingis Chana? Tego ze Stadionu, który handluje trampkami czy tego z Wolumenu, który sprowadza elektronikę? Jakby nie było obaj są nadziani i jeżdżą wypasionymi brykami. Nota bene jestem ciekaw czy załatwił ich Kwapiszewski z Milanówka czy nie daj Boże Misza Morozow, bo podobno ostatnio nie chcieli płacić za ochronę. Tak czy inaczej nie ma co się martwić jeśli Maryla po nich dziedziczy. To naprawdę sporo szmalu choć mogą być kłopoty z legalnym przejęciem spadku.
Maurycy: Tego prawdziwego, który podbił Chiny i Azję Mniejszą, a nie jakiegoś z Wolumenu czy Stadionu.
Albert: Co ty powiesz? Maryla zawsze wyglądała dziwnie, ale nigdy nie myślałem, że jest aż tak spokrewniona. Jeśli to prawda, to będzie to sensacja na skalę międzynarodową!
Leon: Jeśli Dżingis Chan podbił Chiny to znaczy, że był właścicielem wszystkich rzeczy jakie się na tym terytorium znajdowały.
Albert: Niewątpliwie masz rację, Leon. Myślę, że każdy, politycznie poprawnie myślący sąd, nie będzie miał co do tego najmniejszych wątpliwości. Niechby ktoś ośmielił się nie poprzeć tego faktu, to oskarżymy go o CHINIZM i będzie raz na zawsze skończony.
Dziadek: Co to za dziwne słowo? Nigdy go jeszcze nie słyszałem, ale ja w ogóle mało słyszałem, bo żyję dopiero ponad 100 lat.
Albert: Ależ to oczywiste! CHINIZM to skrót od Centralna Hałaśliwa Inicjatywa Niedocenionych i Zabawnych Malkontentów.
Leon: Myślę, że już jest najwyższy czas aby nasza Gazeta Więzienna zajęła się tą sprawą. Mam nadzieję, że Maryla i Maurycy nie będą mieli nic przeciwko temu.
Maurycy: No dobrze ale jakie będzie wasze wynagrodzenie za podjęcie się prowadzenia tej sprawy?
Albert: To sprawa oczywista. Fifty -fifty. Każdy szanujący się prawnik bierze połowę wywalczonych pieniędzy. Myślę, że to jest uczciwe podejście do sprawy. Niezgoda i kłótnie psują tylko interesy, ale my przecież jesteśmy dojrzałymi ludźmi i myślę, że w przyszłości nie będziemy się kłócili o jakieś zasmarkane parę groszy. To jest dżentelmeńska umowa.
Leon: Ja na waszym miejscu nie byłbym za bardzo pazerny, bo to zawsze źle się kończy. Kto wam wyceni ile warte są cale Chiny? Jest też sporo prawnych wątpliwości bo czy zaliczyć do nich Tajwan i Hong- Kong?
Albert: Masz rację Leonku, pazerność nigdy się nie opłaca. Myślę, że powinniśmy zażądać zwrotu czegoś małego i niepozornego. Na małe rzeczy nikt nie zwraca uwagi i łatwiej je zachachmęcić.
Maurycy: To ja proponuję Chiński Mur. To tylko parę tysięcy kilometrów płotu biegnącego przez pustkowie.
Leon: Małolat, masz rację i tu będę cię popierał.
Albert: Tak, umiar w stawianiu żądań to sprawa bardzo ważna, bo my musimy postępować zawsze zgodnie z prawem i etyką. Żądania zwrotu, na przykład, całego Tajwanu mogłyby spotkać się z krytyką i spowodowałyby za duży bałagan w ONZ a i Amerykanie mogliby się stawiać okoniem. Chiński Mur to dobry pomysł i pewny jestem, że nikt o taki drobiazg w jakimś tam chińskim pustkowiu nie podniesie wielkiego hałasu.
Dziadek: Czy wy kiedykolwiek widzieliście ten Mur?
Albert: Ja w swych podróżach po Chinach parokrotnie przez niego przechodziłem, ale nie mam za dobrych wspomnień, bo był bardzo wysoki.
Dziadek: No właśnie, ale co Maurycy z nim zrobi? Przecież to kupa cegieł. Kto go rozbierze i komu będziemy sprzedawali te cegły? W tym rejonie są głownie góry i nieurodzajne, pustynne tereny. Na pryszcz komu ten materiał budowlany w tak niegościnnym terenie?
Leon: No właśnie, i tu jest pewien problem. A może zaproponujemy ten materiał budowlany budowniczym stadionów i obiektów sportowych, bo rok 2012 już niedaleko a w związku z ograniczeniem emisji dwutlenku węgla będzie na pewno problem z dostateczną ilością materiałów budowlanych. Mam paru znajomych w ratuszu i myślę, że kupią każdą ilość cegieł.
Dziadek: Czy wy sobie wyobrażacie, ile by kosztował transport takich cegieł z tak wielkiej odległości? To nie ma ekonomicznego sensu.
Leon: Sens ekonomiczny to ma, ale nie dla wszystkich. Przyjadą pieniądze z Brukseli, to myślę, że naszym patriotycznym obowiązkiem jest racjonalnie je spożytkować. Jedyny problem, że paru pismaków z konkurencyjnej Gazety może podnieść raban w mediach. My ludzie skromni, my nie lubimy aż takiej reklamy.
Albert: To może sprzedajmy ten materiał budowlany Chińczykom, bo oni zaraz będą mieli Olimpiadę a i transport będzie tańszy, bo to o wiele bliżej.
Maurycy: Pomysł zasadniczo dobry, ale trochę spóźniony, bo oni już wybudowali prawie wszystkie obiekty sportowe.
Albert: No, to to jest pewien problem.
Leon: To może spróbujemy z innej mańki. Ostatnio są problemy na Wschodniej rubieży Europy. Co byście powiedzieli gdyby Chiński Mur przenieść jako dziedzictwo Światowej Kultury na nasza wschodnią granicę, to jest wschodnią granicę Unii Europejskiej, i odgrodzili się szczelnym murem od Białorusi i Ukrainy?
Albert: Jesteś genialnym ekonomistą Leonku! To świetny pomysł, a po drugie realizacja tego projektu rozwiązuje masę naszych problemów. No bo pomyślcie dobrze. Jeśli w tym murze zbudujemy trzy bramy, czyli przejścia graniczne, rozwiążemy automatycznie parę problemów, z którymi ostatnio rząd nie może się uporać. Po pierwsze uszczelnimy granicę wschodnią, co spowoduje zachwyt Brukseli. Po drugie przez te bramy zostaną rozładowane korki powodowane przez stojące Tiry. Po trzecie do obsługi tych trzech przejść wystarczy góra 60 celników. Myślę, że 20 celników poradzi sobie z takim przejściem nawet 24 godziny na dobę.
Maurycy: No tak, ale oni podobno chcą jakieś pieniądze za swoją pracę.
Leon: Ależ to nie jest żaden problem, trzeba tylko logicznie pomyśleć.
Dziadek: Juz mam! Po prostu trzeba pobierać myto za przejazd!
Albert: No chyba się przesłyszałem. Naprawdę nie myślałem, że mam do czynienia z aż tak ciemnymi ludźmi! Bardzo proszę nie opowiadać więcej takich koszmarnych bzdur. Ostatecznie nie żyjemy w średniowieczu. Myślę, że do was nie dotarł jeszcze fakt, że żyjemy w 21 wieku!
Leon: Przecież to oczywiste dla wszystkich zdrowo myślących ludzi. Ja z Albertem powołamy firmę "Albert & Co z o.o.". Państwo podpisze z nami umowę na obsługę granic i sprawa załatwiona. Nikt nie będzie już się czepiał rządu za bałagan, bo my przejmujemy całą odpowiedzialność i ponosimy koszty obsługi granic całej Unii. Myślę, że wszyscy obywatele naszego państwa na tym skorzystają i będą zadowoleni. Pamiętajcie że trzeba zawsze myśleć pozytywnie panowie. Gospodarność i inicjatywa prywatna podejmowana przez zwykłych przedsiębiorczych ludzi to jest to, co powinno przyświecać wszystkim naszym działaniom.
Dziadek: No tak, ale nie ustaliliście kto zapłaci spółce za pracę celników.
Albert: No nie, wstyd mi za waszą bezmyślność, a to taka prosta sprawa. Po prostu w Bramie będziemy pobierali opłatę manipulacyjną w wysokości 1% od wartości przewożonego towaru. Zawsze i wszędzie powtarzam, wy tumany, ze małą łyżką też się można najeść!
Maurycy: Czy my nie odbiegliśmy za bardzo od podstawowego pytania: ile zażądać od Chin jako rekompensatę za pozostawiony tam i utracony majątek?
Dziadek: Bądźmy dokładni, za Chiński Mur!
Maurycy: No właśnie, ile taki mur jest warty?
Leon: Na mój rozum to jakieś 500 miliardów dolarów możnaby sobie od tych frajerów zażyczyć. To jednak kupa niezłego materiału budowlanego.
Albert: No właśnie. To po podziale wynosiłoby po 250 miliardów dla was i drugie tyle dla nas. Jak za 10 minut główkowania to niezła suma.
Dziadek: Maurycy pomyśl chwilę. Na co my wydamy taka sumę. Przecież nawet trudno sobie wyobrazić ilość dżemu truskawkowego jaką możnaby kupić za te pieniądze!


 <<< Poprzedni odcinek  Opowiadania Toma  Następny odcinek >>>