Jak o zmianach ulic i t. p. obiektów mowa. Pamiętacie ten tekst z "Korka" Friedmanna: "Rozmawiamy z dyrektorem Ogrodu Zoologicznego im. Kozy Robinsona, dawniej im. Psa Pawłowa"?
Piękne, zaiste piękne bywały w niezapomnianym 1989 i 1990 przykłady, jakby to określił dobry wojak Szwejk bałwanienia do kwadratu. Nie pamiętam gdzie, ale zmieniono na przykład nazwę ulicy z Romualda Traugutta na Marcina Lutra. Ten pierwszy jak wiadomo (niektórym) to kawał stalinowca. Zdarzyła się w Bielsku - Białej zmiana z Czerwonych Wierchów na Narciarską. Musi co kojarzyła się ta pierwsza z czerwoną wierchuszką. Że nie wspomnę o ulicy Obrońców Monte Cassino. Słyszałem też o zmianie nazwy kina z "1 Maja" na "Pszczółka Maja" - i to bardzo taniej. Za pomocą dosłownie 8 żarówek *).
Ciekawe jest też, że niektóre miasta niewiele sobie z nowych słusznych czasów robiły. W znanym z tamtejszej rafinerii Jaśle w parku gdzieś tak do 1991 stała sobie dekoracja z napisem "Niech żyje ZSRR nasz Ukochany Sojusznik i Strategiczny Partner" czy jakoś podobnie. Nie dotrwała do dziś a szkoda: po drobnej zmianie napisu znów by pasowała. Na placu Żwirki i Wigury stała tamże niesłusznej proweniencji haubica - i pewnego dnia jak mawiają bracia zza Łaby "Nacht und Nebel" - nima... Strach pomyśleć, że ktoś zabrał do załatwienia sporu o miedzę z sąsiadem...
*) "Pszczółka" wyrażona graficznie.