Wątku wakacyjno misyjnego nie będę tykać, zostawię Cezarowi co cesarskie (niech go sam odkopuje, może z Gonzem, ja mam urlop).
Tymczasem tu zrucę fotowrażenia z przebieżki kurcgalopkiem po Wrocławiu.
GUTEN MORGEN, KRASNOLUDKEN! Tu wasza Ciotka Melania z Podróży!
Na początek Polnishe Wirtschaft w działaniu
Jeden zasuwa, drugi zasuwa, postępu nie widać.
Z cyklu: Uwaga na nogi!
Pierożnik, nie doczekawszy się omasty, zeżarł widelec.
Mich, pardon, Miś o suchym pysku. Stoi biedactwo między Browarem Spiż a Piwnicą Świdnicką i nie może się zdecydować. Niedźwiadkowi w żłoby dano...
Wzmiankowany wcześniej portret Ojców Miasta.
WrocLOVE na dłoni między Jasiem a Małgosią.
Współczesna wersja beretu z antenką (bez beretu, dla oszczędności).
Jedyna dyżurna zawsze na służbie.
Gazetka, flaszka, biała myszka...
...niektórzy mają czas. A niektórzy...
...kurcgalopkiem na pociąg!