I wszystko wskazuje na to, że mimo pogody, pięknych okoliczności przyrody, long-weekednu i referendum kolejny piękny mikrozlocik nie odbędzie się.
Widma teoretycznego dojazdu poszczególnych członków są tak niespójne, że nijak nie da się tego szczepić, nawet ziessowskim antypryzmatem z bodeńskiej tafli.
Niektórym wyższe są parówki, które wyglądają jak przez okno, niektórzy tłumaczą się obcymi (czyt. amerykańskimi) wpływami, niektórzy oczekują pendolino, niektórzy cudu, a niektórzy belgijskich gofrów, inny zaś z obłędem w oku szukają pióra i gitary.
Zapowiada się wspaniały mikrozlocik.