Czyli kolejna, jedna z niewielu już dających się słuchać audycji poszła się... paść. A Gorazdowskiego załatwiono w stary sposób, nie możemy cię łato zwolnić, to przeniesieniem tam, gdzie sam się zwolnisz. A publicznie powiemy, że to przecież była jego decyzja. Ciekawe, pani prezes (przez niektórych zwana jak zwana), co by tu jeszcze spieprzyć, co by tu jeszcze? Ach, zostali jeszcze jacyś komuniści w Trójce? I Agenci, o agentach zapomniałem.