Na kursie o klapie nie było. A kurs był taki jeszcze z dawnych czasów: zajęcia w salce katechetycznej przy kościele, żadne tam w szkole. Przychodził ten kto chciał, a sami wiecie jak to jest w szkole średniej z chęcią do chodzenia. Latem grało się z seminarzystami w nogę na boisku przy kościele, zimą rzucało z proboszczem śnieżkami. Tak jakoś było chyba fajniej niż to co teraz się proponuje... I "kwit na żonę" dostawało się potem za samo chodzenie. Ale to były lata 80-te... I nie wspomniałem, że moja parafia była dosyć specyficzna, bo był to kościół przy seminarium duchownym.