Melduję, że spod śniegu wyciągnięto:
Master Polotmavy - wszelkie komentarze i recenzje zbędne. Nie gadać - pić! (*****+)
Bernard Svatecny Leżak - zawartość równie oryginalna i solidna, co butelka. Na moje oko pewnie dwunastka (chyba by się nie ośmielili wypuścić piwa okolicznościowego poniżej dwunastu bulgotek?), solidnie pienista, acz bez przesady. Jak dla mnie za dużo chmielu, ale to pewnie subiektywny ogląd. Ja wolę przesunięcie w stronę słodu - co nie znaczy, że od razu słodkie! A może piwowar chciał podkreślić świąteczny charakter jakimś zielonym akcentem? Ogólnie - może być (****).
Staropramen niefiltrowany - wynalazek, dla smakoszy, których nie odstraszy bełtliwy kolor i konsystencja. Poprzedni niefiltrowany wynalazek, jaki piłam, to był najwyraźniej sposób browaru na wciśnięcie piwnym snobom berbeluchy z dna beczki - kwaśny, zalatujący przepracowanymi drożdżami fuzel, brrr... Do tego więc podeszłam z pewną taką nieśmiałością. I - niespodzianka. Wszystkie składniki w komplecie, piąty element jak najbardziej obecny, czuć, że się napracował solidnie. Smakowało nawet niezaprawionej w bojach rodzinie (*****).