Jeśli wątroba może być z dowcipem z brodą, to ta zapodana przez Jazzskiego jest przynajmniej z brodą pierwszorzędną i pięknie przystrzyżoną, znaczy opowiedzianą.
Jednak, gdyby pani z opowiastki przyjmowała pozę dwustronnego Y, rozkładając także ręce (niech będzie, że na zewnątrz), mąż wybaczyłby jej być może dolnego "igreka". Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że jej mąż nie był najlepszy w geometrii. Małżonka, co oczywiste, próbowała mu (i innym) zaprezentować przestrzennie aksjomat (postulat) Euklidesa, zgodnie z którym suma miar kątów wewnętrznych trójkąta - utworzonego z...
- jest równa mierze kąta półpełnego - w tym wypadku utworzonego z nóg.
Pasami cnoty nie ma się raczej co emocjonować, gdyż podobno to były jednak zupełnie inaczej, czyli trochę jak z inkwizycją i procesem Galileusza.