Traktując któtko o roli konia w czasie Drugiej Wojny, to strona niemiecka, szczególnie w czasie ofensywy na Moskwę również korzystała z pomocy germańskich bucefałów. Natomiast, moim skromnym zdaniem, wizerunek polskiego żołnierza na koniu to nie jest wyłącznie wina goebelsowskiej propagandy i nadprodukcji żartów o głupich Polakach. Pamiętajmy, że w 1939 roku naprawdę solidną część polskiej armii stanowili ci, którzy na koniach właśnie roznieśli 19 lat wcześniej czerwoną nawałę znad wschodu - i całkiem wielu myślało, że to wciąż będzie dobre narzędzie obrony i nie byli skorzy tak od razu porzucać ułańskich dywizji dla technicznych nowinek z Francjii, Wielkiej Brytanii czy (tfu) Niemiec, zwłaszcza, że wszyscy pamiętali, że te kraje potrafią być nader niesolidnymi partnerami. Pamiętajcie, to tylko moje przemyślenia na ten temat i jeżeli ktoś zechce mnie po pierwszym przeczytaniu zwyzywać od najgorszych, to nie to przeczyta raz jeszcze. No. Tyle
P.S. Trochę mi ostatnio z czeskim nie po drodze, bo jest całkiem prawdopodobne, że bardziej przydatny w niedalekiej przyszłości może okazać się bułgarski...