A indyki też masz? To uważaj
Dawno temu bywały u mnie hodowane indyki, mam do dziś spory sentyment do tych pierzastych dinozaurów. Pasałem je jak Sierotka Marysia gąski przy czym trzeba było uważać by czymś ptaków nie zdenerwować: role się wtedy odwracały i musiałem naprawdę szybko uciekać na najbliższe drzewo przed rozjuszonym, żądnym krwi stadem. Indyki wykazywały jednak pewne przywiązanie do swojego pastuszka. Pamiętam jak raz odnosiłem jakiś rachunek starszemu sąsiadowi i jak to zwykle bywa ruszyło ze mną towarzystwo w postaci psa, kocura i indora. Dwaj pierwsi grzecznie czekali natomiast indyk, po rozejrzeniu się w obcej okolicy, przylaniu dla przykładu kaczorowi który usiłował go uszczypnąć, następnie po kilku nieudanych próbach przepchnął się jakoś przez mały (dopasowany raczej do rozmiaru kur) otwór kurnika. Sąsiad usłyszawszy bolesne wrzaski i widząc uciekające kury był przekonany że to lis, jednak to indor zaprowadzał, by tak rzec, nowy ład.