Fasiooool... Kiedy znów się wybieracie do paczkomatu?
Żebyś był przygotowany na rozszerzenie usługi...
"Drogie InPost,
odebrawszy w ciągu ostatnich paru dni kilka przesyłek z Waszego paczkomatu, czuję się uprawniony do podzielenia się pewnym podejrzeniem. Otóż – ja wiem, że to śmiała hipoteza, ale jednak ją zaryzykuję – przycisk „Zaczynamy” nie działa. Się popsuł i robi coś zupełnie innego, niż powinien.
Domyślając się, do czego w normalnych warunkach powinien służyć paczkomat, zakładam, że wciśnięcie przycisku „Zaczynamy” powinno wyświetlić planszę, na której ja wprowadzę kilka tajemniczych cyferek, ewentualnie pomacham telefonem z QR-kodem przed kamerką, za co paczkomat zrewanżuje mi się wydaniem mojej paczki. Dobrze się domyślam, prawda?
Tymczasem ten Wasz paczkomat zachowuje się inaczej – zachowuje się jak Polsat. Po wciśnięciu „Zaczynamy”, zdjęcie, które wyświetlało się do tej pory na ekranie, zaczyna się ruszać i okazuje się pierwszą klatką filmu. Konkretnie: reklamy. Reklamy, której nie da się pominąć, chociażbym nie wiem, jak bardzo naparzał w przycisk „Zaczynamy”, przekonany, że dotykowy ekran szwankuje i najwyraźniej nie reaguje.
A naparzałem, naprawdę naparzałem. Tego, że dotykowy ekran wcale nie szwankuje, wcale nie działa z tradycyjnym dla Was opóźnieniem, tylko działa tak, jak go zaprogramowaliście, domyśliłem się gdzieś tak w okolicach trzeciej odbieranej paczki. Mimo to, zniecierpliwiony, wciąż wciskałem „Zaczynamy”. Wciskałem, bo byłem zniecierpliwiony. I poirytowany
Gdyby nie to, że uroiliście sobie że jesteście Solorzem-Żakiem, być może nie stałbym do paczkomatu w kolejce. Albo stałbym w niej krócej.
Powiem coś w sekrecie, drogie InPost: nie jesteście Polsatem. Zapłaciłem Wam za możliwość odbioru paczki gotówką, a nie oglądaniem reklam.
Drogie T-Mobile,
(zwracam się do Was, bo to właśnie Wasza reklama wyświetla się na ekranie paczkomatu) – jeśli zapłaciliście za tę reklamę więcej, niż za worek ziemniaków, to przykro mi o tym mówić, ale przepłaciliście. Naprawdę. Nie wiem, kiedy zorientowałem się, że to Wasza reklama – chyba przy drugim kontakcie. Ale mimo że widziałem ją jeszcze kilka razy, to kompletnie nie wiem, czego dotyczyła, tak byłem zaaferowany zaparzaniem w „Zaczynamy”. Nawet wtedy, kiedy wiedziałem, że to nic nie da, skupiałem całą uwagę na tym przycisku, kompletnie ignorując to, co się dzieje na pozostałej powierzchni ekranu.
I coś Wam powiem: kiedy zorientowałem się, w czy rzecz, zacząłem z zainteresowanie przyglądać się innym osobom odbierającym paczki.
Wszystkie, jak jeden mąż, tłukły w przycisk „Zaczynamy”, dopóki reklama nie przestała się wyświetlać.
Jestem niemal pewien, że żadna – podobnie jak ja – nie miała bladego pojęcia, co Wy tam w ogóle reklamowaliście. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że większość nie zauważyła, że to byliście Wy.
Dlatego, jeśli chcecie, żeby ta reklama miła jakiś sens, dajcie więcej różowego. Dajcie ją całą różową, od początku do końca. Przekaz odczyta co prawda jedna osoba na tysiąc, ale przynajmniej większość będzie wiedziała, że to Wasza reklama.
I wtedy będzie ona warta dwa, a może nawet trzy worki ziemniaków."
https://www.facebook.com/maltreting/posts/10154902973756637