Dziś na przystanku był kolo, którego aromat miał tak wyrazisty charakter, czy wręcz - osobowość, że powinien mieć własny pesel.
Aż mi się przypomniał Stary Ron ze Świata Dysku, który główne źródło utrzymania znajdował w nieuświetnianiu swoją osobą takich imprez masowych jak chrzciny, wesela, pogrzeby czy festyny ludowe. Sądzę, że i na zatłoczonych przystankach mógłby zarobić jakieś kieszonkowe...