Najbardziej to się ucieszyli ci, co mając w perspektywie jeszcze pięć minut postoju wyskoczyli na dymka...
Zresztą, to że wcześniej odjechał nie znaczy, ze wcześniej dojedzie. Nie ma się co cieszyć na zapas.
A nawet gdyby, to pojawia się dylemat - na co przeznaczyć owe zaoszczędzone cztery minuty?