Trzeba przyznać, że Fasiol nie przestaje się uczyć. Jak tyle razy się go prosiło, żeby frustracje meczowe nie wylewał na ludzi, to posłuchał, sprężył się w sobie i zadziałał. Dzisiaj nie miał do nikogo pretensji, tylko podpalił dach stadionu podczas meczu z tzw. Kolejorzem. I same plusy: Fasiol od razu się uspokoił i na luzaku zniósł porażkę, nikomu nie nawymyślał, nie opluł, nie pobił. A dach i tak się do stycznia odbuduje, a w międzyczasie nie trzeba będzie go odśnieżać. Morał? Jak się chce to wszystko można. Poprawić.