Okazuje się, że nie ma przypadków i najprawdopodobniej nie ma nadziei. Dlaczego? Od dwóch tygodni chodzę na rehabilitację - masaże, ćwiczenia. I co? I, jak się okazało, trafiłem w ręce masażysty, który nie dość, że gra w koszykówkę, to na dodatek w drużynie konkurencyjnej, z którą rywalizujemy w naszej miejskiej lidze. Teraz jedyna moja szansa, to przekonać masażystkę, że o ile postawi mnie na obie stopy, to z korzyścią dla swojej drużyny, bo wystarczająco osłabię swój zespół...