Z wywiadu z mężem Czubaszek
Newsweek: Podobno pańska żona jest kosmitką.
Wojciech Karolak: W pewnym sensie jest, bo jej sposób myślenia zdradza cechy osoby, która na Ziemi jest od niedawna. Pamiętam, jak któregoś razu obudziłem się zupełnie nieprzytomny, bo Marysia gdzieś wybiegała i zapytała, czy mam 27 złotych. Ja zrozumiałem, że chodzi jej o nominał dwudziestosiedmiozłotowy i odpowiedziałem bez sensu, że nie mam dwudziestosiedmiozłotówki. Zatrzymała się w pół słowa i zdziwiona zapytała: "To są dwudziestosiedmiozłotówki?". Byłem już trochę bardziej wybudzony, więc z pełną premedytacją potwierdziłem. Ale dodałem, że jest ich niewiele, bo rzadko komuś potrzeba akurat dwudziestu siedmiu złotych.
Uwierzyła?
Oczywiście. Innym razem usnęła przed telewizorem przy zgaszonym świetle, a ja potrzebowałem akurat taśmy wideo, która leżała obok telewizora. Wziąłem latareczkę, aby sobie przyświecić, szukając taśmy, ale przede wszystkim, by Marysi nie obudzić. Ocknęła się nagle i przerażona zapytała: "Co ty robisz?". Powiedziałem: "Naświetlam kasety".
Znów uwierzyła?
Tak, bo zadała tylko jedno pytanie: "Po co?". No to wymyśliłem, że jeśli się nie naświetla kaset raz na pół roku, to nagrania się degenerują i z czasem w ogóle znikają. Ostatnio na przykład, kiedy zaczęła się jesienna słota, zapytała mnie, czy zmieniłem już opony na zimowe. Powiedziałem, że jeszcze nie zdążyłem, ale na razie nabiłem do letnich zimowe powietrze. "Jest coś takiego, jak zimowe powietrze do opon?" – zapytała. "Nie wiedziałam" – dodała po chwili zupełnie serio.