What? Ja nic nie wiedzialam
No własnie. Nie zagląda się na foum, a potem takie są skutki.
Mikrozlocik się odbył i do tego w pełnym możliwym w danym dniu składzie. Obrady okrągłostołowe rozpoczęliśmy przy trzech stołach prostokątnych, za to połączonych wspólną ideą kulinarną: jedz to, co drugiemu miłe. Obrady przebiegały pod czujnym okiem niezależnych obserwatorów w postaci kochającego się (od czasu do czasu, nie są już najmłodsi) małżeństwa
Wodzowskiego. Interesująca, inteligentna, nacechowana dużą troską o ocieplenie klimatu stosunków miedzyludzkich, dyskusja, z niewątpliwą korzyścią dla wszystkich walczących stron, zakończyła się ok. godz. 18.40. Pozostali przy życiu i jakim takim zdrowiu niedopici niedobici i niedojdy udali(ły) się szerzyć idee naszego przyruchu do Filharmonii Narodowej. Tam trafili na podatny ugór dużej części Narodu filharmonicznego, zaciekawionego możliwością zapoznania się z bliznami na ustach znanego barda Jaromira N. Bard jak zwykle stanął na wysokości zadania i to mimo obecności płci do niego przeciwnej oraz przyszłego najprawdopodobniej prezydenta, albo uczciwego człowieka. Koncert poprowadził w zupełnie niespodziewanym kierunku - zamiast do bufetu, trafiliśmy pełni wrażeń prosto do szatni nie mogąc sobie darować szybkości światła, z jaką upłynął nam czas.
Krótko mówiąc żałujcie ci, którzy nie byliście.
Jednocześnie wyjaśniła się przyczyna nieobecności Stefka. Jak się okazuje, co sam wielokrotnie potwierdzał, na prawo od niego jest tylko ściana. To znacznie utrudnia mu jazdę samochodem, tym bradziej, że są sytuacje, gdy ciągłe skręcanie w lewo kłóci się nie tylko z przekonaniami, wartościami, zasadami logiki, ale także zasadami ruchu drogowego, uniemożliwiając Stefkowi jazdę.
Tym samym wszystkim nieobecnym wybaczamy i prosimy o wybaczenie.
No, prawie wszystkim. Zygi, tak się zarzekałeś, że nie przyjedziesz, a Jarek nakrył Twoją obecność już na samym początku. Oj, nieładnie, nieładnie. Na koncert się przyjechało, a z rodziną, to się nie chce zobaczyć?
Ja Ci wybaczam ze względnu na wiek. Nie wiem jednak, czy starsi, nawet ci niestarozakonni, nie będą bardziej ordodoksyjni.