I wszystko jasne. Jak sobie przypomnę nasz proces, kiedy to przewodniczący pewnego związku pojechał na koszt firmy na zjazd do Lublina, pokłócił się na dzień dobry i wrócił po 4 godzinach. Nie przeszkodziło mu to "wziąć" delegację za następne dwa dni, że innych dodatków już nie pomne. Oczywiście bez aluzji.