Nie jest to dobra wiadomość i choć dotyczy polityka, którego, jak rzadko, nie da się posądzić o to, że była kabareciarzem, to wspomnieć o śmierci tej pani trzeba. Już po Małgośce Tatcher, o której Osiecka pisała, że "Małgośka mówią mi, on nie wart jednej łzy" odnosząc się do relacji naszej bohaterki i ówczesnego przewodniczącego partii konserwatywnej, niejakiego Heatha. Wątek wyższych stref polityki brytyjskiej był później kontynuowany przez Osiecką, choćby w piosenkach: O księżnice Annie, która spadła z konia, czy "Damą być".
Zakończyła ten temat poświęconym wprost Tatcher, ale zmyślnie zakamuflowanym dyptykiem "Najpiękniejsza" - "Nim wstanie dzień". Bez niej nie mielibyśmy nie tylko tylu wspaniałych piosenek, ale także ostatniej jak do tej pory pani polityk przez duże P i, co oczywiste, Falklandów.