A z przywołanych źródeł nie wynika, żeby od razu tam był zły. Powiedzmy, że ten rozwód to przez, hmm, niezgodność charakterów.
A wikary też niezły.
Szalenie mnie urzekło, że po wyprowadzce z parafii p.w. Narodzenia św Jana Chrzciciela zbuntowani parafianie założyli kościół p.w. Jana Chrzciciela.
Jak będzie po polsku "passive agressive"?
Pasywnie agresywny? Agresywny introwertyk? Naprzeciwpołożny agresor?
Co ciekawe, taki zbuntowany kościół wiernych, baaardzo malowniczy widziałem w Meksyku - Chamula Tyle, że tam po wygonieniu księży, parafianie wzięli wszystko w swoje ręce. Rodziny mają grafik czyszczenia kościoła (a jest, co robić, o czym za chwilę), po jednej stoją obrazki i posążki świętych kościelnych, po drugiej jakiś wybranych miejscowych. I to wszystko przy akceptacji biskupów, którzy zrozumieli, że siłą nic nie wywalczą.
Co zaś do sprzątania, to posypują podłogę igliwiem i piaskiem, które świetnie zbierają krew kogutów, niezbędnych do odczyniania uroków, które jak wiadomo, są głównym, jeśli nie jedynymi sprawcami chorób (patrz koronawirus). Byłem przy takim obrządku, w którym leczono dziecko. Specjalistka od kogutoterapi wyczyniała z nim różne hece, na koniec skręcając mu łeb. Wszyscy, łącznie z kilkulatkiem, raczyli się nie wiem czy do końca w dawkach homeopatycznych, miejscowym bimberkiem, tyleż smacznym, co niezbyt mocnym. Wiem, bo wzmiankowana rodzina w rewanżu,za drobne prezenty nas poczęstowała, co przyjęliśmy ze wzruszeniem. Z innych ciekawostek warto wspomnieć o więzieniu tak skonstruowanym, żeby przechadzając się ulicą obserwować przez kraty kto dzisiaj siedzi i co porabia w swojej celi.
No i drobne pamiątki - rękodzieło, tak tanie, że aż wstyd było się targować o fajne paski, czy bransoletki.