Warszawa przywitała nas (mnie i Stefana) deszczem i błyskawicami. Były to pierwsze błyskawice od daty ustanowienia wyborów, a więc było to jakieś wydarzenie. Przemieszczenie na Myśliwiecką, nastąpiło za pomocą bus-pasu, mijano (baczność) Plac na Rozdrożu (spocznij), by na Rozbracie wysiąść i udać się w dół, ku (Fasiol, for you) stadionowi Legii. Tak ćwiczył akurat narybek i to nawet młody. Na zapleczu wypalano im literkę L, na lewej podeszwie.
Gościnne drzwi Trójki nie mogły przyjąć 123 tysięcy fanów, wszedłem więc ja ze Stefanem. Na miejscu kierownik sekcji ochrony, pan Marian wykazał zainteresowanie moim wtargnięciem, acz bez odpinania kabury, za co będę mu wdzięczny do końca życia. Swojego, albo jego. Pozwolił mi poczekać pod dachem, zabawiając jednocześnie rozmową i zabawą w rozpoznawanie osób po twarzach, a nie po głosach. Po twarzach, których się wcześniej generalnie nie widziało.
- O widzi pan? To Marcin Zaborski. A to Bogdan Fabiański – ale on do RDC. A ta TD to się spóźnia.
Dopiero po 16 tłumaczeniu, że to ja jestem za wcześnie dał spokój. W międzyczasie przemknęli Jerzy Kordowicz, magiel Wagli, Henio Sytner (ale bez kółek), Baszka Marcinik, a nawet Halinka-Helen Wachowicz. Stefan próbował co prawda wszystkich zaczepiać, ale oni zręcznie go ignorowali. Widać mieli wprawę. Pojawił się nawet dostojny jubilat, ale Stefan błyskawicznie (metodą kameleona) zlał się z logo trójkowym (co później odchorował), więc red. Deblessem go nie zauważył.
cdn?