Fly by PKP

[Bluesmanniak]

Trwają prace związane z budową nowoczesnych peronów w naszej wsi. Jeden peron już jest. Nieważne, że nie ma jak na niego wejść (prawie metr przewyższenia nad torem!) a jedyne "kulturalne" dojście jest od lasu (dla sarenek i lisów?!) i wymaga nadłożenia drogi o kilkaset metrów. Nieważne, że nie ma żadnej wiaty i tylko jedna metalowa ławeczka dla odważnych. Ważne że jest Europa!
A między torami budują promenadę - można będzie (o ile komuś uda się przeskakując po torach tam dotrzeć) przechadzać się i podziwiać przejeżdżające pociągi

[Cezarian]

Zdawałaby się, że wszystko jest, jednak mi brakuje ścieżki rowerowej i ekranów chroniących przed hałasem.

[Bruxa]

I kasy biletowej.
Nie, nie żeby od razu bilety na pociągi sprzedawać.
Bilety wstępu na to cudo

[Cezarian]

Widać, tylko miesięczne sprzedają w innych kasach. najbliższa czynna kasa we Wrocławiu.

[Baader]

Trochę nie-PKP-owo ale komunikacyjnie jak najbardziej. Tak się otóż złożyło że 2 tygodnie temu byłem "na przyczepkę" na wycieczce w Irlandii. Po prostu dołączyłem się do kumpla z rodziną. Tam raczej rodacy jadą do pracy ale co tam, bardzo ładne miejsce. No i na tamtejszym lotnisku - panie tego - zmiany zmiany. Pan pilot wyjaśnił tłumkowi czekającemu przy schodach że jeszcze moment bo teraz sami wykonują niektóre czynności, wziął jakiś szlauch i zabrał się za jego podłączanie. Trochę to było niepokojące ale udało się dolecieć by tak rzec w jednym kawałku

[Cezarian]

Ale to nie był szlauch z paliwem?
A Irlandia podobno jest taka zielona?

[Bluesmanniak]

Jeśli z tym podłączonym szlauchem dolecieli do Polski... to może był jakiś balon na uwięzi a nie samolot?!

[Bruxa]

Ja myślę, że to był szlauch z paliwem dla pilota na drogę:

[Cezarian]

Od jutra będę dla Was obserwował szlauchy na drodze po herbatę. Zobaczymy, czy mają bezakcyzową... W związku z tym przez najbliższe 2 tygodnie może być kłopot z nadawaniem.

[Baader]

Ja myślę, że to był szlauch z paliwem dla pilota na drogę:

A tak ten tukan pojawiał się w muzeum Guinessa na reklamach. Były tam i inne curisa: ryba na rowerze na przykład. Swoją drogą ciekawe jak się zaciera pamięć pewnych rzeczy. Proces produkcji piwa pokazany był z rozmachem iście amerykańskim: na dzień dobry mozna sobie było obejrzeć chyba z kilkanaście ton jęcznienia w wielkim hmmm.. basenie, podczas gdy na ścianach wyświetlano jak się go zbiera. Oczywiździe dla mnie jako człowieka który, parafarafrazując niesłuszny tytuł, w dzieciństwie kurom się nie kłaniał to żadne dziwo, ale istnieją już całe generacje które jęczmień (czy dajmy na to krowę) widzą wyłącznie w muzeum...

[Cezarian]

Absolutnie tak. Większość ludzi nie ma pojęcia, jak się doi jęczmień.

[Bruxa]

Już nie mówiąc o rybie  na rowerze.

Z muzeum Guinnessa najcieplej wspominam pub na ostatnim piętrze. I maksymę o "piątym elemencie"
I pamiątkowy szklany token wejściowy z kroplą czarnego złota.

[Cezarian]

W Żywcu też tak mają tylko, jeśli mnie pamięć nie myli, bez tokena. Za to w Carlsbergu token na cztery gatunki.

[Bruxa]

W Żywcu mają takie coś:



Może jeszcze z żywą irlandzką muzyką i widokiem na Dublin?

[Cezarian]

Ciekawostka, bo jak byłem circa 3 lata temu, to chyba jeszcze tego nie było?