Najpierw zaszczycił kurczaki a potem wpadliśmy na zimową herbatkę do Costy.
Aktualnie zaszczyca pokład dziobaka. A taki jest grzeczny, że żałuję, że nie ulokowałam ekipy w strefie ciszy. Nie przyniósłby nam wstydu.
Zresztą dzień po Sylwestrze to w każdym wagonie w zasadzie jest strefa ciszy. Nie licząc pochrapywania.
Teraz mamy chyba drobną obsuwkę, bo cumowaliśmy przez chwilę za Częstochową na jakiejś stacyjce, tak małej, że nie wiem, czy cały skład się zmieścił. Miejscowy zawiadowca pewnie cyknął sobie pamiątkową fotkę do archiwum.
Cała ta moc atrakcji, bo parę kilometrów dalej komuś się bardzo spieszyło przez tory. Tak szybko chciał zacząć nowy rok, że od razu skończył...