Przypomniało mi się, jak za czasów, kiedy w pociągu nikt ci nie odmówił miejsca, choćby to było miejsce stojące, na jednej nodze, w przejściu między wagonami, przez podejrzanie długi czas zajęta była toaleta. Po otwarciu drzwi siłą i godnością osobistą oczom zniecierpliwionego tłumu ukazał się zajmujący luksusowe miejsce siedzące starszy osobnik. Tłum stanowczo usunął przedsiębiorczego pasażera i udrożnił dostęp do ustępu.
A on chciał tylko w spokoju spożyć swoją wódeczkę i kiełbasę podsuszaną...