Kolega w Kudowie w piątek w biały dzień na drodze do Pstrążnej nie miał dziecka na rowerku, miał odblaski i kaski, jechał grzecznie poboczem. Zdjął go z tego pobocza najprawdopodobniej na szczęście nie TIR. Do końca nie wiadomo, bo jak pakowałam kolegę do karetki, to nie pamiętał, co po nim przejechało, a kierowca-sprawca nie miał czasu się zatrzymać, żeby się przedstawić, że o udzieleniu pomocy nie wspomnę.
Na razie lekarze nie są najgorszej myśli, czyli jest dobrze, ale nie beznadziejnie.
Więc, tego... Będę na ten temat żartować dopiero, jak on zacznie, nie wcześniej. Na razie trzeba poczekać, aż zacznie mówić.