Ciekawe, czy to ten sam kierowca, co mnie wiózł Kudowa - Wrocław? Nie pamiętam, czy jechałam Gorzowem, czy Sieradzem, ale Pan Kierowca miał zajebisty zen, jeżeli chodzi o czas przejazdu. Już w Kłodzku zrobił sobie postój na fajka, z czego skrupulatnie skorzystała część pasażerów kończących turnus w Dusznikach (może to był turnus dla rzucających palenie?). Do Wrocka jechaliśmy przepisowo i bez pośpiechu, a w samym mieście przywitała nas słynna wrocławska czerwona fala (na każdym skrzyżowaniu czerwone światło). Z dwudziestu pięciu minut, jakie teoretycznie miałam w zapasie na przesiadkę, zrobiło się na styk, dobrze, że te dworce są nadal vis a vis. No ale w końcu Panu Kierowcy było ganz egal, o której ma przyjazd, ważne, żeby wyjechał o czasie (i miał chwilę na fajka). A że we Wrocku jest pół godziny planowego postoju, to gdzie się miał spieszyć, nieprawdaż...