Kota to ja odrobaczam w locie. Inaczej się nie da...
To znaczy tak... Jak idę do weta to dostaję trzy różne pakiety. Tabletkę dla tego, co wszystko i tak zeżre. Pastę, dla tego, co nie zeżre, a jak na siłę wepchnąć, to wypluje (możliwe, ze razem z palcami). I kropelki na kark, dla tej trzeciej.
I błogosławieństwo na drogę, w razie, jakbyśmy się już więcej nie spotkali...