Ja myślę, że to był szlauch z paliwem dla pilota na drogę:
A tak ten tukan pojawiał się w muzeum Guinessa na reklamach. Były tam i inne curisa: ryba na rowerze na przykład. Swoją drogą ciekawe jak się zaciera pamięć pewnych rzeczy. Proces produkcji piwa pokazany był z rozmachem iście amerykańskim: na dzień dobry mozna sobie było obejrzeć chyba z kilkanaście ton jęcznienia w wielkim hmmm.. basenie, podczas gdy na ścianach wyświetlano jak się go zbiera. Oczywiździe dla mnie jako człowieka który, parafarafrazując niesłuszny tytuł, w dzieciństwie
kurom się nie kłaniał to żadne dziwo, ale istnieją już całe generacje które jęczmień (czy dajmy na to krowę) widzą wyłącznie w muzeum...