wątek bardzo edukacyjny

[Bruxa]

Ile zechcą.
To się nazywa "szkoła w chmurze", można wuyguglać.

[Cezarian]

A to znam, córka znajomego się w niej "uczy". W szkole nie bardzo sobie radziła, a w chmurze piątkowa uczennica.

[Bruxa]

Tak, mam doniesienia z drugiej strony jak ten proces wygląda.

[Cezarian]

Wyobrażam sobie, że te dzieciaki intensywnie się rozwijają realizując bez przeszkód swoje zainteresowania?

[Bruxa]

Do tego stopnia, że czasami nie przeszkadzają też nauczycielowi.

[Cezarian]

A jak społeczeństwo na tym korzysta! Może dlatego za to płaci?

[Cezarian]

Nowy rok szkolny i nowe problemy. Powszechnie znana i szanowana córka naszej powszechnie znanej i szanowanej koleżanki doktorki już na początku czwartej klasy wpadła w semantyczne nieporozumienie biologiczne. Źle zrozumiała polecenie nowej pani od biologii i „posadziła” do dwóch słoików chomiki. Jednego umieściła na słońcu, drugiego w cieniu i teraz obficie podlewając je wodą czeka, na którym najpierw zakiełkuje… rzeżucha. Nie daje się wyprowadzić z błędu, tym bardziej, że – jak zwykle – ma pełne poparcie taty, niezmiennie nazywającego ją Prezeską, zaś prywatnie od dawna proponującego rozwiązanie kwestii tych „pier….. gryzoni”. A chomikom zostało coraz mniej czasu… do Wielkanocy, która jak wiadomo jest czasem na rzeżuchę.

[Ali]

Podstawówka... To były piękne czasy... Niestety starszy młody rozpoczął swoją przygodę w szkole średniej. Teraz dopiero zobaczyłem co to znaczy jazda i nabieram sentymentu do Jego czasów podstawówkowych...

[Cezarian]

Czyżby musiał się uczyć? Ile ma lektur książkowych do przeczytania w ciągu semestru?

[Ali]

Sam sobie wybrał szkołę to teraz ma... Lektury to nie problem. Gorzej z matmą na rozszerzonym poziomie i fizyką. Byle do przodu, nawet na trójkach

[Cezarian]

Tutaj tata chyba może pomóc?

[Ali]

Może i pomaga. Tylko tyle mogę zrobić.
Pewne zaangażowanie, i to na dużym poziomie, bądź co bądź odbiło się na kontaktach z Rodziną.
Młody wymyślił sobie najlepsze technikum w regionie. Postanowił się przyłożyć, a ojciec jak to ojciec. Starał się pomóc. Najpierw w konkursie kuratoryjnym z fizyki - szkolny przeszedł bezproblemowo, na regionalnym zabrakło Mu jednej poprawnej odpowiedzi i byłby w wojewódzkim.
Potem egzamin ósmoklasisty: matematyka wykręcona na 100%, angielski na 96% i polski na 76 czy 78%. W sumie 171 pkt*.
* tak, wiem, chwalę się, ale jestem dumny że potrafił się spiąć i dopiąć tego, co sobie zaplanował

[Cezarian]

I wcale Ci się nie dziwię, chwal się, bo masz kim.

[Baader]

Teraz dopiero zobaczyłem co to znaczy jazda i nabieram sentymentu do Jego czasów podstawówkowych...

Cóż, tak to oczywiździe jest, ale większość pewnie pamięta, że później jest jeszcze większy przeskok. Pamiętam jak mniej więcej w połowie listopada pierwszego roku na mojej Alma Mater przypomniało mi się zdanie z pewnej książki traktującej o pierwszej wojnie światowej, mowa o stronie niemieckiej:

Już w pierwszych tygodniach kalkulacje dotyczące ilości niezbędnego zaopatrzenia oparte na danych z wojny 1870 roku okazały się być do wyrzucenia. W ciągu tygodnia zużywano tyle amunicji co podczas całej tamtej wojny

Cytat z pamięci więc może to był miesiąc ale... wspomnienie odezwało się gdy uświadomiłem sobie iż z samej analizy matematycznej zabazgrałem tyle papieru co przez dwie ostatnie klasy szkoły z matematyki jako takiej.

Student to się jednak do wszystkiego przyzwyczai. Najwyżej zapyta "a na kiedy"?

[Bluesmanniak]

Ja do tej pory nie wiem, jak udało mi się zaliczyć matmę na 1 roku... A przecież w liceum byłem w tym całkiem dobry