Pan doktór zapytał, czy jestem zdrowy? Nie było wyjścia, musiałem odchrząknąć i potwierdzić, że zdrowy. Pieczątka, rączka i jutro do roboty.
To jest to co ja mam dziś, od wczoraj peregrynuję bowiem do poradni medycyny pracy na ulicy Długiej, nazywanej przeze mnie z racji cokolwiek ponurej architektury a i zapuszczenia Domem Wampirów. Naprawdę człowiek tam czeka podświadomie na krzyki i podzwanianie łańcuchów niosące się z lochów...
Edit: coby nie było: personel jest tam sympatyczny, to nie do niego odnosi się nazwa, w żadnym razie!