Melduję, że w tym roku zaszyłem się raz i to bezpośrednio przed wyjazdem w Bieszczady, w miejscu wyrwanego zęba tzw. mądrości.
No i słusznie. Przecież rachmistrze spisowi opłacani są z podatków, więc skoro go znajdą, to niech uczciwie zapłaci za usługę.
Ale oni mnie tym razem nie znaleźli, co uniemożliwiło mi zadeklarowanie narodowości austro-węgierskiej (ukryta opcja czesko-transylwańska). Za tak wykonaną usługę opłata się nie należy.
Wystarczy, źe się składam na własną pensję.
A to podobną argumentację usłyszałem jak robiłem na dworcu publiczną awanturę policji, która odmawiała chronienia mnie przed bandą kibiców.