Zawsze coś jest do puszczenia.
A we Wro mobilizacja, chociaż ja się zmobilizowany nie czuje. Trochę ludzie sami się nakręcają. Atmosfera jak przed końcem świata. Chociaż pewności to mieć nie można, że mnie zaleje... Niedaleko mnie obrona uniwersytetu... Inni stoją na wałach i obserwują (chociaż policja zakazała wchodzić na wały)... No a ja czuję, że nie. Nie zaleje!
P.S.
Jak jutro nie napiszę, to odmówcie zdrowaśkę.