Kolega się kryminałów naczytał...
A ja właśnie podczytuję w różnych środkach lokomocji słodką ramotkę "Święty w Nowym Jorku". Ten święty:
Pisane jest to stylem, który ucieszyłby analizatorki z Niezatapialnej Armady. Szczególnie dużo uwagi poświęcone jest naszemu ulubionemu bohaterowi, z detalicznym uwzględnieniem parametrów jego torsu, bicepsów, szerokich barów i wąskich bioder aż po kształtne nogi odziane w modne mokasyny. Ponieważ pozycja (he, he, pozycja...) pochodzi z lat zdaje się siedemdziesiątych, trudno teraz ustalić grupę docelową, czy pisane to było dla młodych dam, czy przeciwnie, dla młodzieży męskiej...
Tak czy inaczej, jest to niezła podstawa do drinking game o prostych zasadach - za każdym razem, kiedy dowiadujemy się ze szczegółami, jak zajebisty jest nasz bohater, strzelamy kielonka. Po trzech stronach odkładamy lekturę do jutra, ponieważ spod stołu ciężko się pije, a i literki niemożebnie już skaczą. W tłumaczeniu rosyjskim dopuszczalna jest czytanie ciurkiem do końca, jeżeli w grę nie wchodzi samogon. W takim przypadku przerywamy po każdym rozdziale.