Faktycznie wczoraj mieliśmy istną pogodową Sodomę i Gomorę w jednym: około 20 zapanowała ciemność. Wiało tak, że świerk pod moim oknem odchylał się do mniej więcej 60 stopni, ulewa spowodowała, że prawie go nie było widać. Tylko walące pioruny rozświetlały co chwilę co nieco. Pies tak się bał, że chodził za mną krok w krok i musiałem nawet wpuszczać ją za sobą do toalety...