Wjeżdżałem do Olsztyna od strony Ostródy, dwupasmówka, godz. 16-ta, a tu... koooorek, na kilometr, albo więcej, bo nie widać początku. Yanosik milczał. Posuwaliśmy się zrywami, co 5 minut po 100 metrów. Po 5 zrywach, czyli po 20 minutach, radio powiedziało, że jest wypadek, na skrzyżowaniu przed nami, gdzieś za kilometr. Ale było już za późno, by wykręcić w alternatywną grunotową droge wzdłuż torów. Po następnych 3-4 zrywach Yanosik zakomunikował "Wypadek za 400 metrów"! No brawo