Coś mnie widzę ominęło. Pokojowego nobla dostał prawnik? Chyba za sprzeniewierzenie się etyce zawodu. Pewnie był dyskryminowany, albo chociaż mógł być, a on się nie dał, albo na przekór wszystkiemu i wszytkim. Mam nadzieję, że ten prawnik była kobietą? Choć nie, wtedy byłby to nobel kuchenny..., zresztą znowu wymyślam, a Fasiol miał rację...