Na torach jak na torach, zawsze jakaś przygoda się przytrafi. Dziś rano pewne zaniepokojenie wśród pasażerow-korposzczurów zdążających do naszego krakowskiego Mordoru (mały ale ma potencjał...) tramwajem nr 18 wywołał pan z urządzeniem z wyświetlaczem i antenką. Wyglądało to niepokojąco kontrolersko. Niby wszyscy bilet mają ale wiadomo jak to jest: nie ma niewinnych, są tylko niedokładnie sprawdzeni. Był to jednak jakiś sprzęt przemysłowy. Niemniej atmosfera kontroli unosiła się jakoś w powietrzu i na ostatnich metrach przed pętlą nastąpił atak. Zastanawiam się czy kontrolerzy mają zajęcia z taktyki i czy przypadkiem ten pan z komputerem przemysłowym (chłe chłe...) nie miał przypadkiem za zadanie niejako wypłoszyć zwierzyny, niczym ogar czy inny chart na prawdziwym polowaniu...