Melduję, że żyję. Reklam nie mam czasu oglądać, bo dwanaście dan w pojedynkę upichcić to nie są łatwe rzeczy, ale coś mi się kołacze, że już kiedyś kolędę marketingową w bloku reklamowym słyszałam. Nie pamiętam, czy farmaceutyczną, czy przeciwnie - jakiejś używki, ale aktorzy byli tak zażenowani, że nie wiedzieli gdzie oczy podziać. Po drugiej stronie ekranu nastrój wywołany był podobny, wiec reklama przeleciała, jak gwiazdkowy meteor i jest nadzieja, że przez jakiś czas żaden geniusz copywritingu na taki pomysł nie wpadnie.