Co do Obraniaka zgoda, co do Szczęsnego i Tytonia zupełne facecje, jakie to niby błędy popełnił Szczęsny? Przy pierwszej bramce? Co najmniej wątpliwe. Przy karnym? Najlepsze posunięcie, które umożliwiło nam zachowanie remisu. Ważne jest, że mamy na tej pozycji kłopot bogactwa. Boenisch? Drobna facecja. Mało brakowało, a strzeliłby bramkę, inaczej by dziennikarz gardłował.
A bidonu rzeczywiście szkoda. Za komuny nie było łatwo o coś takiego, zwłaszcza w szkole podstawowej.