Autor Wątek: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)  (Przeczytany 1080288 razy)

0 użytkowników i 36 Gości przegląda ten wątek.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38537
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3375 dnia: 05 Października 2011, 21:42:29 »
Ja nie jestem pewna, czy na Marsa jest komisja wyborcza, ale pod jakiś okręg podlegają.

Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3376 dnia: 05 Października 2011, 23:40:29 »
Jak to "nie ma mnie"? Wyparowujesz? Na Marsa? Wszędzie możesz głosować, nawet w prosektorium, szczególnie nad ranem S:)
Bez przesady, ale okazuje się, że nie wszystkie kraje organizują lokalne komisje wyborcze dla mieszkańców Podlasia.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Stefan

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3377 dnia: 06 Października 2011, 08:02:21 »
Bez przesady, ale okazuje się, że nie wszystkie kraje organizują lokalne komisje wyborcze dla mieszkańców Podlasia.
Skandal!!!
Które?
Szczegóły! Będziem interweniować. (Będzie whiskey? ;))
irek Omieljanowicz
address:        Cable TV Elpos Ltd.
address:        Sw. Rocha 11/1
address:        15-879 Bialystok, Poland
phone:          +48 85 831 10 00 (01)

coś kręci
« Ostatnia zmiana: 06 Października 2011, 08:14:37 wysłana przez Stefan »

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3378 dnia: 06 Października 2011, 11:16:14 »
Nie będzie whisky, ani whiskey, nie będzie najprawdopodobniej internetu, a jak bedzie internet (na wszelki wypadek biorę końcówkę do internetu), to raczej nie będzie polskich czcionek, choć akcentów polskich może tam być więcej, niż ktokolwiek (łącznie ze mną) by się spodziewał.
Na razie - do soboty włacznie nadaję normalnie.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3849
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3379 dnia: 06 Października 2011, 17:05:50 »
Miałem sytuację odwrotną niz Maurycy; ukruszyły mi się dwa zęby mądrości na raz! Na szczęście właśnie zostały skutecznie odtworzone.
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38537
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3380 dnia: 06 Października 2011, 17:28:34 »
Sztuczna inteligencja?
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3849
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3381 dnia: 06 Października 2011, 18:59:55 »
Sztuczna inteligencja?

No pewnie do tego się to sprowadzi. Ale czasy mamy tak gadżeciarskie, że nikt tego nie zauważy - skoro ludziska wpisują w Goooogle "która godzina?" :)
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38537
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3382 dnia: 06 Października 2011, 19:27:21 »
A no tak...
Niewątpliwym signum temporis jest następująca wymiana zdań pomiędzy jednym na oko ośmiolatkiem a drugim młodym człowiekiem, podsłuchana przeze mnie onegdaj przez okno:
- Jasiek, masz telefon?
- Mam.
- Która godzina?
Okazuje się, że jestem jedną z ostatnich Mohikanek noszących przyrząd do pomiaru czasu na nadgarstku. Ludzkość w międzyczasie wróciła do chronometrów kieszonkowych.
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3383 dnia: 06 Października 2011, 19:44:08 »
Neolityczne, kamienne chronometry kieszonkowe? Przypomnę, że Gonzo przez wieki używał kiesznkowego Stonehenge do pomiaru czasu.
Miał też gadającą komórkę węgla drzewnego.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Ali

  • ZOMOwiec
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *****
  • Wiadomości: 4990
  • słoiki dżemu truskawkowego +46/-0
  • Płeć: Mężczyzna
  • Im więcej wiem, tym mniej wiem...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3384 dnia: 06 Października 2011, 22:48:41 »
A ja myślałem, że Gonzo uzywał kieszonkowego zegara słonecznego z fosforyzowanym gnomonem umożliwiającym odczyt w nocy. Taki podobno dostał na przyjęcie, jak to drzewiej bywało, a obecnie zostało wyparte przez prezenty w formie laptopa albo quada...
Dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat i głupota ludzka, choć co do Wszechświata to nie byłbym tak całkiem pewny. Albert Einstein

Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3385 dnia: 06 Października 2011, 23:25:36 »
W tamtych czasach na czasie były kamienne czasomierze w kształcie Stonehenege, a najlepsze modele pokazywały czas słoneczny (za dnia) i księżycowy (w nocy). Oczywiście były tak drogie, że większość ludzi z terenów óczesnej Europy, żeby się dowiedzieć, która jest godzina musiała udać się do Anglii, żeby ją sprawdzić w prawdziwym Stonehenge. Warto pamiętać o pędzie do wiedzy tych, zdawałoby się prymitywnych ludzi, gotowych poświęcić nieraz kilka lat życia, tylko po to, żeby dowiedzieć się która jest godzina.
Zaś Gonzo, o czym nie muszę przekonywać, czasomierz otrzymał od wdzięcznej grupy paru tysięcy kobiet, które uszczęśliwił pewnej nocy. Co ciekawe, było wśród nich kilka neandertalek, które specjalnie dla niego przeżyły o 23-25 tysięcy lat wymarcie swojego gatunku, żeby się z nim spotkać.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

Offline Bruxa

  • ^,..,^
  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 38537
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-65535
  • ja tu tylko sprzątam...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3386 dnia: 07 Października 2011, 00:02:14 »
Neolityczne, kamienne chronometry kieszonkowe? Przypomnę, że Gonzo przez wieki używał kieszonkowego Stonehenge do pomiaru czasu.
Miał też gadającą komórkę węgla drzewnego.
Domniemywam, że też kieszonkową i zapewne na kurzej nóżce. Ale czy z sinym zębem?
Rude and not ginger

Light travels faster than sound. That's why some people appear bright until you hear them speak.


Offline Cezarian

  • Pierdziel
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 51954
  • słoiki dżemu truskawkowego +65535/-32
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ja tu tylko bałaganię...
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3387 dnia: 07 Października 2011, 00:53:22 »
Nie wiem dlaczego, skojarzyła mi się kobieta z sinym zębem na przedzie.
Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.

głos pedadoga

  • Gość
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3388 dnia: 08 Października 2011, 10:35:34 »
Okazuje się, że jestem jedną z ostatnich Mohikanek noszących przyrząd do pomiaru czasu na nadgarstku. Ludzkość w międzyczasie wróciła do chronometrów kieszonkowych.
Ja już przed wynalezieniem kieszonkowych zegarków telefonicznych nosiłem elektroniczny czasomierz w kieszeni w postaci... licznika rowerowego. No zegarki naręczne jakoś nigdy nie wytrzymywały na mnie dłużej niż tydzień. W czasach bardziej zamierzchłych pewnie nosiłbym kieszonkowe klepsydry. Dziś stosuje się głównie klepsydry naścienne, nieco przeprojektowane ale również uświadamiające upływ czasu.

Offline Baader

  • Hydraulik
  • Kombatant Wojny Rosyjsko-Japońskiej
  • *
  • Wiadomości: 3849
  • słoiki dżemu truskawkowego +25/-2
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Opowieść z życia wzięta (czyli z internetu)
« Odpowiedź #3389 dnia: 10 Października 2011, 19:13:29 »
Jesień mamy,  więc może pouczajaca wskazówka ze znakomitej strony zlomnik.pl, bardzo poszepszyńskiej pod względem humoru:

(jabłka należy kupować) (...) bezpośrednio od sadownika. Im bardziej rasowy – tym lepiej. Warto zwrócić uwagę na stan uzębienia sprzedającego – jeśli posiada pełen garnitur zębów, nie jest do końca wiarygodny. Oznacza to bowiem, że nie próbuje własnymi zębami, czy jabłka są już dostatecznie miękkie, czy jeszcze za twarde.

Całosć tu:

http://www.zlomnik.pl/index.php/2011/10/10/idac-ulica-sezon-na-jablka-ediszyn/
Hochsztapler pan jesteś panie starszy! Zwykły hoch... hochsztapler!!!