Znalazłem lepsze!
Prezydent zadzwonił do brata, ten zalecił lądowanie" - to wersja Lecha Wałęsy, tłumacząca, dlaczego podjęto próbę - jak się okazało, tragiczna - szybkiego dotarcia Lecha Kaczyńskiego na smoleńskie lotnisko.
i
Wałęsa opisał całą sekwencję wydarzeń, która - w jego opinii - wiarygodnie składałaby się na scenariusz tragedii z 10 kwietnia.
"Prezydent wysłał szefa protokółu do pilotów z poleceniem lądowania, piloci odmówili. Prezydent wezwał i wysłał Generała, piloci odmówili. Generał po żołniersku załatwił lądowanie. Tak moim zdaniem wyglądało to lądowanie" - napisał Wałęsa na blogu.
Spójne, kompetentne i wszystko tłumaczy. Co Nobel, to Nobel....