Toś mi waćpan przypomniał, że gdzieś powinienem tę książkę mieć, gdyż na skutek skomplikowanej procedury wymian stałem się jej właścicielem w połowie lat 80-tych. Najgorzej, że ostatnie wspomnienia o jej bytności pochodzą mniej więcej z czasów upadku muru berlińskiego. Pamiętam także, że nie emitowano ciekawych rysunków zawartych w tejże książeczce i ich opisów... Co zaś do epizodów... ostatnio słyszałem w radio jeden z moich ulubionych, to znaczy lekcję z dżdżownicą, za to bez pani Elizy...
A może ja piszę nie o tej książeczce?