Dopiero kilka dni temu Gonzo wybrnął z poważnych kłopotów. Otóż, został on oskarżony o zabicie ostatniego neandertalczyka i to neandertalczyka płci żeńskiej. Prokuratura przedstawiła szereg poszlakowych dowodów, do których należały: skamieniały odcisk stopy Gonza w grocie, gdzie znaleziono szczątki zmarłej, kilka gumek recepturek, ślady obrażeń na ciele denatki zadane piłką do koszykówki, oraz – co najważniejsze – przedśmiertną rzeźbę wykonaną przez neandertalkę, przedstawiającą postać o rysach twarzy uderzająco podobnych do Gonza kozłującego piłkę. Co więcej, pewne skamieniałe szczątki wskazują również, że neandertalka przed śmiercią odbyła stosunek płciowy…
Gonzo całkowicie zaprzeczył oskarżeniu. Stwierdził, że nigdy nie było go w feralnej jaskini, a nawet gdyby, to jak wiadomo zawsze i wszędzie – także pod prysznic i do łóżka – chodzi w obuwiu. Zapewnił także, że nendertalka sama zaprosiła go do jaskini obietnicą rozniecenia nie tylko ognia. Co do rzeźby twierdził, że „artystka” musiała go widzieć w akcji podczas meczu i zapewniał, że w momencie rzeźbienia była jeszcze całkiem żwawa. W końcu, przyciśnięty do muru, przyznał, że może zbyt mocno ją przycisnął, ale chciał jedynie przedłużyć ginący gatunek.
Sprawa znalazła swój pozytywny finał, gdyż została umorzona z powodu przedawnienia karalności zarzucanego Gonzowi czynu. Próba prokuratury zakwalifikowania przestępstwa, jako nie ulegającej przedawnieniu „zbrodni przeciwko ludzkości” nie ostała się, ze względu na rozbieżność opinii biegłych, którzy nie byli zgodni, czy neandertalczyk był już człowiekiem, czy też jeszcze nie.