Baaaardzo ciekawa ta stronka o Archeo. Poczytałem sobie m. in. o osiedlu w Biskupinie, Sobiejuchach i Izdebnie i okazuje się, że już wtedy ludzkość tworzyła aglomeracje policentryczne, czy obszary metropolitalne. Prawdopodobnie chodziło o łatwiejszą "wymiane krwi". Zastanawiające jest jedynie, który ośrodek był "wiodący"? Ciekawi także, że Sobiejuchy (strasznie egoistyczna nazwa...) miały zabudowę wzorowaną, jak sie łatwo dymyśleć na miasteczkach z dzikiego zachodu. Jeżeli tak, to być może grody łączyła nawet stała komunikacja dyliżansowa i wspólna polityka w stosunku do Indian?
Są jednak i inne doniesienia na temat Indian. Otóż jak informuje Rzepa:
http://www.rp.pl/artykul/517258_Skad_pochodza_Amerykanie.htmlnaukowców zadziwiły rysy twarzy Indianki sprzed 10 tys. lat. A wystarczy spojrzeć na zdjęcie Gonza po przegranym meczu. Zresztą Gonzo kurort Tulum w Meksyku odwiedza od około 15 tys. lat i jak sam mówi, zawsze po sobie coś zostawi...przecież wszyscy jesteśmy ludźmi.
Inne ciekawe wiadomości, to odkrycie w Gołębiewie niedaleko Działdowa i Nidzicy (obecnie Polska) cmentarzyska Germanów sprzed 2000 lat. Niespodziewanie naukowcy odnaleźli na cmentarzu tzw. kultury przeworskiej wiele grobów i niedopalonych kości. Co dziwne, pisze się o "kulturze", choć wykopaliska i badania nie przyniosły nawet poszlaki, aby którykolwiek z pochowanych tam Germanów kiedykolwiek był w teatrze, kinie lub operze, że o bibliotece lub muzeum nawet nie ma co wspominać.
Znaczna ilość niedopalonych kości wskazuje zdaniem polskich archeologów, iż jak to zwykle u Germanów kości służyły do wytopu żelaza. Potwierdza tę hipotezę duża liczba odnalezionych żelaznych wyrobów.
Inna koncepcja zakłada, że kości te służyły Gonzowi do grania z autochtonami w trzy karty. Zawody te doprowadziły zresztą w ciagu kilku tygodni do upadku i wymarcia całej trwającej na tych terenach przez ponad 300 lat "kultury" przeworskiej. Zdaniem Gonza zawsze w ten sposób kończy się gra, do której zasiadają z jednej strony zbarbaryzowany Rzymianin (Gonzo) a z drugiej zromanizowani barbarzyńcy (Germanie). Po raz kolejny okazało się również, że przewaga liczbna to nie wszystko, liczyły się głównie spryt, inteligencja i taktyka gry Gonza, jak też jego znakomite przygotowanie kondycyjne. Gonzo przyznaje, że było jednak ciężko, zwłaszcza, że przy ostatnich całopalnych pochówkach kości graczy nikt mu już nie mógł pomóc.
Badania trwają.