"Po zlegnięciu" to chyba od czasów epoki brązu, albo nawet wczesnego żelaza?
A propos, widzicie, czego to się człowiek dowiaduje w pracy. Okazuje się, że nasza pracownica przeszła z mężem na "ty" dopiero po tym, jak urodziła syna. Do tej pory mawia, ile miała szczęścia, że syn był pierwszy (pierworodny). Widać, że jest to wschodni zwyczaj, może jeszcze bizantyjski, bo co tu kryć, ta nasza pracownica to piękna autokefalia!