Tymczasem... My z Grzegorzem też się chcemy przewietrzyć i nałykać jodu, póki jeszcze plaż nie zamkną w ramach obostrzeń. A że akurat dłuższy weekend...
Dość długo i grymaśnie wybierałam hotel (a to tapeta nie taka, a to czajnika nie ma w pokoju, a to na śniadanie serdelków nie serwują...). W końcu Eureka! Udało się.
Tymczasem, po zerknięciu na keszową mapę okazało się, że pod samym hotelem jest finał zagadki.
To nie mogłam od razu, jak normalny czło... ekhm, jak normalny keszer zacząć od sprawdzenia geo-zasobów, zamiast ściemniać, że to wyjazd czysto relaksacyjno-zdrowotny?
Ileż czasu bym oszczędziła...