wszyscy wiemy, że to ha, i do tego twarde.
O czym waćpanna wie najlepiej gdyż go własnoręcznie zepsuła.
Zupełnie jak w niezapomnianym roku 1939 roku, gdy już przed wojną wróg miał nad nami wszelką przewagę. Dlatego wraz kapralem Motylanoga postanowiliśmy zająć się sprowadzaniem do Polski używanych czołgów. Udało nam się kupić Tigera w bardzo dobrym stanie ale z niedziałającym działem. Podczas wizyty w internacie mieszczącym się przy żeńskiej szkole znaleźliśmy książkę "Panzerwaffe fur haustieren" wg której pięknie wyremontowaliśmy działo. Niestety zamontowaliśmy je poniekąd tyłem na przód przez co zamiast z czołgu na zewnątrz strzelało się z zewnątrz do środka, o czym zorientowaliśmy się jak już było za późno. Na szczęście po kilku tygodniach najechał nas wróg i mieliśmy czołgów od zatrzęsienia. Co prawda nieprzyjacielskich, ale cóż nie można mieć wszystkiego od razu.
Morał z tego taki, żeby nie wierzyć wszystkiemu, co się znalazło w Internecie. No chyba, że jest to nasza poszepszyńskopedia którą tymi ręcami wklepujemy
Morał zapasowy: odwołany skoro i tak nie dostaję nawet słoika dżemu za każdą opowieść z 1939 r.