Jakiś czas temu narzekałam tutaj na nowe słuchawki, że za dobrze w nich słychać jakość nagrania oraz urządzenia odtwarzającego. Zwłaszcza telefon brzmiał jak kawałek cegły, a szkoda, bo to jednak wygoda... Dziwne, pomyślałam, takie nowoczesne niby bydlę, mocy obliczeniowej ma więcej niż komputery NASA za czasów podróży na Księżyc, a grać nie umie?
Zgodnie z zasadą there's an app for that zainstalowałam equalizer, pogmerałam, trochę pomogło, ale tylko na dźwięki zmagazynowane w urządzeniu. Streaming nadal brzmiał jak z zaświatów.
Dokopałam się w końcu do ustawień Androida.
Znalazłam suwaczki.
Pogmerałam.
Trochę pomogło, ale nadal jak zza ściany.
Z pewną taka nieśmiałością zajrzałam w ustawienia zaawansowane.
Zamiast większej ilości suwaczków znalazłam tajemniczą ofertę Adapt Sound - znajdź najodpowiedniejszy dźwięk dla siebie.
Hm.
No to poszukajmy.
W środku zamiast suwaczków trzy opcje do kliknięcia.
* wiek poniżej 30 lat
* wiek 30-60 lat
* wiek powyżej 60 lat
No czegoś tak głupiego to jeszcze nie widziałam. Obśmiałam się jak pszczoła. Postanowiłam pośmiać się jeszcze i kliknęłam jedną z opcji...
To ja nie mam pytań.
To znaczy mam same pytania.
Ale jak??? Ale???
Permanentna inwigilacja?!?
Jak???
Znaczy, tak. Działa. Jeszcze jak działa.
I tylko zastanawiam się, czy jak wyjdę z zakresu wiekowego, to trzeba będzie zmienić opcje ustawień?
Czy samo się przestawi?
Chociaż, do tego czasu to już się pewnie będzie słuchało z wszczepionego chipa...